Nigdy nie eksperymentowałam na cudzych włosach, ba, nie eksperymentowałam nawet na swoich. Żadnych wymyślnych fryzur, bądź jakiejkolwiek pielęgnacji. Moje włosy praktycznie zawsze pozostają rozpuszczone, lub w niskim kucyku na bok. Długi czas żyłam w przekonaniu, że, aby dbać o włosy wystarczy myć je wtedy, kiedy tego potrzebują, a do całego schematu pielęgnacji starczy tylko szampon i raz za czas, kiedy koleżanki wręcz siłą mi ją nakładały-odżywka. I podejrzewam, że w tym miejscu kompletnie nic nie uległoby zmianie ,gdyby nie fakt, że zachciało mi się blondu, i zamiast iść do fryzjera postanowiłam zafundować sobie rozjaśnianie włosów na własną rękę. Wcześniej bezustannie zmieniałam kolor, zawsze w domowym zaciszu. Czarne, zejście z czarnych, rude, czerwone, brązy, ombre. Ale co mi tam, trzeba było nałożyć jeszcze rozjaśniacz tak ze dwa razy! Po pierwszym rozjaśnianiu rozjaśniaczem z Joanny Intensive blond, nie stosowałam kompletnie żadnych odżywek/masek/olejów. Zbrodnia? Mało powiedziane. Ja jednak nie widziałam w tym żadnego problemu. Teraz, gdy o tym myślę, sądzę, że gdybym w porę zaczęła pielęgnację włosów, dziś nie miałabym z nimi takiego problemu. Po drugim nałożeniu rozjaśniacza, kiedy zaczął załamywać mnie ich stan, podniszczona struktura, i łamliwość aż na parę centymetrów, po raz pierwszy wpisałam w google, jak najszybciej zregenerować rozjaśnione włosy. I zaczęło się, czytanie różnych blogów włosomaniaczek, natłok informacji, szalone zakupy odżywek/masek/olei. Przyznam, że początkowy szał włosomaniaczki wciąż się u mnie ostał, i póki co nie zapowiada się, by szybko przeszło. Dodam także, że z jasnych włosów staram się nie pozostawiać żadnego śladu, i po odczekaniu postawiłam, (choć wiem, że drogeryjne farby bardzo niszczą) na czarny kolor. Nie jestem bardzo zorientowana we włosach. Wiem jednak tyle,że sama na własną rękę muszę kupować polecane na blogach ,czy wizażu produkty, by później przekonywać się, czy im służą.
I wiem też, że największą zbrodnię włosom, nie zadałam ja, a zadaje ją sobie przez cały czas moja przyjaciółka, Natalia, która odkąd pamiętam farbuje się na blond. Co prawda u fryzjera, jednak i ona ma bardzo problematyczne włosy, które ciężko okiełznać. Po paru latach farbowania się na blond (jej naturalny to ciemny brąz), ani razu nie użyła żadnej maski/odżywki/ oleju/ wcierki/ płukanki, czy czegokolwiek. Doprowadziła włosy do takiego stanu, że wczoraj, kiedy je czesałam (po wszystkich czynnościach, które dla niej zaplanowałam, wcześniej nie dało się ich w ogóle rozczesać) wypadały jej hurtowo, i garściami. Ja sama byłabym przerażona, widząc tyle włosów na sobie, szczotce, i nawet podłodze, dla niej jednak taki widok to codzienność.
Włosy Natalii: Od wielu lat rozjaśniane, farbowane na blond, bardzo, ale to bardzo ciężko rozczesywalne, napuszone, przesuszone.
Cel: Dobra rozczesywalność, ułatwienie rozczesywania, usunięcie puchu, nawilżenie, i miękkość w dotyku.
Produkty, które wykorzystałam:
-Szampon wzmacniający Joanna Rzepa- Bardzo dobrze myje skórę głowy, włosy z wszelkiego rodzaju silikonów, i mimo ,że Natalia nie stosuje kompletnie żadnych odżywek, to tego szamponu użyłam dla lepszego oczyszczenia.
-Ziaja maska intensywne wygładzanie do włosów niesfornych- Postanowiłam ją wypróbować na włosach Tiszki. Powinna się według mnie przyjąć, chociażby z tej racji, że jej włosy nie są przyzwyczajone do kompletnie żadnych masek. Na moich sprawdza się średnio, lepsze działanie miała Intensywna odbudowa, po pewnym czasie moje włosy stały się odporne na te maski.
-Garnier Ultra Doux olejek z avokado i masło karite- Sprawdzałam niedawno na swoich włosach, i bardzo mi przypadła do gustu, dlatego wylądowała i na włosach Naty.
-Ziaja odżywka intensywne nawilżanie + kilka kropelek olejku rycynowego- I z tą odżywką efekt podobny jak po masce, i w tym przypadku moje włosy się przyzwyczaiły.
Wszystko stosowane w podanej kolejności. Odżywka z Ziaii i olejek rycynowy nałożony został na końcówki. DOPIERO podczas nałożenia odżywki Garnier, włosy dało się w pełni i bezproblemowo rozczesać.
Włosy Natalii przed:
Włosy Natalii po wykorzystaniu wszystkich produktów:
I kilka zdjęć z różnymi upięciami, które jej zrobiłam. Nie jest to nic specjalnego, ponieważ jak mówiłam nigdy nie miałam okazji kombinować ze swoimi włosami, a co dopiero z cudzymi, ale jej, oraz paru innym naszym znajomym się podobało :)
Artystyczny nieład, delikatne kobiece sploty. |
To zdjęcie najbardziej mi przypadło do gustu :) |
Jeden wielki misz masz i chaos. Zaplatanka extreme :) |
Zaplatanka extreme z innej perspektywy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz